Od ostatniego wypadu do lasu było ciepło, do tego popadał deszcz. Więc powinny pojawić się ponownie jesienne grzyby, czyli rydze! Mieliśmy nadzieję, że nikt nas nie uprzedzi, gdyż rydze według nas to rarytas pośród grzybów.
Na targu, świeże rydze kosztują ok. 40 zł za kg. A słoiczek marynowanych rydzów w sklepie ok. 35 zł.
Nie rozczarowaliśmy się, rydze są, ale tylko 15 sztuk, jeśli byśmy przygotowali je w panierce to byłaby uczta dla 2 osób. Przepisy na rydze znajdziecie tutaj. Zalewa octowa do rydzów jest trochę mocniejsza niż w kurkach marynowanych w delikatnej zalewie octowej. ze względu na to, że rydze są twardsze od kurek.
Z mniejszych sztuk postanowiliśmy przygotować rydze marynowane, które będą idealną zakąską:
Robimy marynatę:
3 szklanki wody
1/2 szklanki octu
1/3-1/2 szklanki cukru ( w zależności od preferencji smakowych)
1 łyżka soli
1 cebula
listek laurowy
po 2 ziarenka ziela angielskiego
po 1/2 łyżeczki gorczycy na słoik
Zagotowujemy składniki marynaty, lekko je studzimy.
Grzyby (rydze) płuczemy pod bieżącą wodą, przekładamy do garnka, po czym zalewamy je gorącą wodą i zagotowujemy 5-10 minut w zależności od wielkości grzybów. Przygotowujemy marynatę gotując wodę z octem, solą, cukrem, pokrojoną w plasterki cebulą, liściem laurowym.Cukru można dać więcej w zależności od preferencji.
Odcedzamy grzyby i studzimy zalewę.
Rydze wkładamy do wyparzonych słoiczków, dodając krążki cebuli, po 2 ziarenka ziela angielskiego oraz 1/2 łyżeczki gorczycy, Piotrek przygotowując grzyby nie daje gorczycy.
Zalewamy rydze przestudzoną zalewą. Słoiczki dokładnie zakręcamy, wkładamy do garnka wyłożonego ściereczką , zalewamy wodą do ok. 3/4 wysokości, po czym pasteryzujemy 10 minut od zagotowania lub w piekarniku w 100 stopniach 30 minut.
Wyjmujemy słoiczki z rydzami marynowanymi, odwracamy do góry dnem, pozostawiamy do ostudzenia.
Rydze będą nadawały się do konsumpcji za miesiąc, ale my poczekamy z nimi do Bożego Narodzenia, czy też Sylwestra. Rydze marynowane będą doskonałą zakąską.
A tak wyglądają rydze przed gotowaniem.
Rydze w naszych rejonach to żadkosć a zarazem prawdziwy raytas:)
chyba rzadkość
Zależy od regionu Polski, u nas w Wielkopolsce nie są rzadkością.
A na Zamojszczyżnie wysyp teraz
Pochodzę z Zamojszczyzny ale teraz mieszkam w Niemczech, dzisiaj znalazłem więcej rydzów niż kiedykolwiek. Pozdrawiam ziomka. 🙂
Mój tata wyjechał z Zamościa w latach 50-tys. do Wielkopolski i tutaj został.
U nas w lasach żywieckich jest zatszęsienie rydzów. zapraszamy do nas gości i turystuw.