Wolnowar (crockpot, slowcooker,) to garnek elektryczny przeznaczony do długiego gotowania potraw w niskiej temperaturze, przygotowywane w nim potrawy są pożywne i zdrowe, gdyż temperatura ich gotowania czy duszenia nie przekracza 100°C.
W moim domu to nie jest kolejny gadżet AGD, który zbiera kurz. Uwielbiam w nim gotować, gdyż potrawy „same się w nim gotują”, nie trzeba przy nim stać, mieszać, pilnować czasu gotowania, a potrawa i tak nie przywiera do dna.
Co tydzień gotuję w nim rosół i gulasz, przynajmniej raz w miesiącu golonkę po bawarsku, oraz wieprzowe lub drobiowe galarety, kilka razy w roku bigos, a w sezonie letnim musy, konfitury i powidła.
Wolnowar mam od kilku lat, ale mój dotychczasowy model był mały (3 litry), nie można było w nim przygotować większych ilości dań np. dużego gara rosołu, czy przetworów na zimę: musu jabłkowego, powideł śliwkowych, czy większej ilości bigosu do słoików, nie miał też cyfrowego termostatu z czasomierzem. W starym wolnowarze musiałam osobno ustawiać zewnętrzny zegar, a po zakończeniu gotowania ręcznie wyłączyć urządzenie lub przełączyć je na funkcję „podgrzewania”.
Teraz mam nowy, duży wolnowar CROCK-POT z cyfrowym timerem, o pojemności 5,7 litra. Crock-Pot to chyba najbardziej znana na świecie firma, która produkuje wolnowary, dlatego słowo „crockpot” w krajach anglojęzycznych jest równoznaczne ze słowem „slowcooker”.