Wczoraj pewna grupa blogerek prowadziła wieczorne rozmowy na temat agregatorów blogów kulinarnych i pojawiających się na nich wpisach. Zauważyłyśmy sprzeczną ze statystyką i logiką popularność niektórych wpisów na agregatorach.
Doszłyśmy do wniosku, że aby mieć na agregatorze największą ilość wejść należy:
1. opublikować przepis na coś słodkiego lub
2. nadać wpisowi dziwny tytuł lub
3. zamieścić kontrowersyjne zdjęcie
A że ja lubię eksperymentować postanowiłam 3 punkt sprawdzić z autopsji i skonfrontować z tym co napisałam, wystylizowałam się na Nigellę, która lubi w swoich programach paradować w szlafroczku, mam też długie włosy i odpowiedni biust:)
W/w zabiegi są sprytnym rozwiązaniem nabicia sobie ilości wejść na blog.
Minęły zdaje się czasy, kiedy w tytule znajdowała się nazwa potrawy a na zdjęciu znajdowała się potrawa.
Jeśli dzisiejszy wpis z tym trochę kontrowersyjnym zdjęciem spowoduje dużą ilość wejść na bloga i potwierdzi się teza, że ludzie wcale nie wchodzą na blogi po przepisy, ale by pooglądać sobie czyjeś cycki, twarze oraz inne duperele, ja skasuję swoje konta na agregatorach i będę je omijać szerokim łukiem.
A przepisy na różne kotlety mielone znajdziecie tutaj